czwartek, 17 maja 2012

Godzina duchów.

Północ… Szczerze mówiąc jakoś nigdy nie robiła na mnie większego wrażenia. Te wszystkie opowieści o duchach,to przerażenie w oczach ludzi, którzy rzekomo je widzieli. Zawsze się z tego śmiałam, przecież to były istne bzdury! Toteż, kiedy spojrzałam na zegarek i ujrzałam dwie zbiegające się na siebie cienkie wskazówki, wzruszyłam tylko ramionami. Gdyby nie fakt, że dzisiejszego wieczora na miejskim stadionie odbywał się jakiś ważny mecz, pewnie już dawno byłabym w hotelu. Niestety –kibice musieli zająć wszystkie taksówki, więc byłam zmuszona wracać na piechotę. Od Gabrieli wyszłam już dobre pół godziny temu, ale szłam dość powoli, przecież nigdzie mi się nie spieszyło. Z rozmyśleń dotyczących dzisiejszego spotkania z nią wyrwał mnie dźwięk dzwonów, dochodzący z pobliskiego kościoła. Raz… Dwa… Trzy… W myślach liczyłam głośne, pojedyncze uderzenia olbrzymów, kiedy nagle ujrzałam pewną postać zmierzającą w moim kierunku. Sposób poruszania się wskazywał, że była to kobieta. Pewnie nie zwróciłabym na nią zbyt wielkiej uwagi, gdyby nie wielka różowa torebka, czerwone szpilki i wystające spod ciemnego kaptura rozdwojone końcówki blond włosów. Miałam wrażenie, że gdzieś już widziałam to okropne połączenie. Na chwilę przymknęłam oczy, próbując przypomnieć sobie,gdzie po raz pierwszy ujrzałam tę kobietę, nie mogło to być aż tak dawno. Moje szare komórki potrzebowały kilku sekund, żeby upewnić się, że to ona. Odwróciłam się gwałtownie w stronę oddalającej się postaci.
- Majka! – Ruszyłam za nią biegiem. Po co, dlaczego? Nie wiem, pewnie po to żeby móc wykrzyczeć, jaką wielką jest zdzirą i szmatą. Kiedy wreszcie udało mi się ją dogonić, złapałam ją za ramię, gotowa szarpnąć ją,jeśli nie będzie chciała się zatrzymać.
- Jasna cholera. – Szepnęłam oszołomiona. Nie dlatego, że stawiała mi jakiś większy opór, na to byłam przygotowana. Ale zupełnie zaskoczył mnie fakt, że w miejscu gdzie powinno znajdować się jej ramię, gdzie moja ręka powinna się z nim zderzyć, znajdowało się powietrze. Odruchowo odskoczyłam do tyłu i zaczęłam nerwowo rozglądać się dookoła siebie. Przecież ona nie mogła tak po prostu zniknąć! Serce zaczęło bić jak oszalałe, nogi zaczęły odmawiać posłuszeństwa, nie chciały się ruszyć. Stojąc jak słup soli, usłyszałam ostatnie – dwunaste uderzenie dzwonu. Północ - godzina duchów.
Bzdura,totalna bzdura! Głupia jesteś, wiesz? – Zbeształam się w myślach. Wzięłam głęboki wdech i szybkim krokiem ruszyłam w stronę hotelu. Żeby zająć myśli czymś innym, zaczęłam analizować wszystkie słowa, jakie usłyszałam od Gabrieli.Zdanie po zdaniu przelatywało przez mój umysł, kiedy przeglądałam się w oknach sklepowych wystaw. Jeszcze tylko dwie ulice, jeszcze tylko dwie…
 ***
 Wchodząc do hotelu, odetchnęłam z ulgą, wreszcie dotarłam do upragnionego celu. Już miałam iść do swojego pokoju, kiedy moją uwagę przykuło zbiorowisko ludzi, znajdujące się przed restauracją hotelową. Przecież to nie był czas kolacji, posiłki wydawano tylko do 23. Zaintrygowana ruszyłam w tamtym kierunku, ale szybko tego pożałowałam. Ten widok na pewno nie należał do tych, które chciałoby się pamiętać. Przy drzwiach prowadzących do toalety stało dwóch funkcjonariuszy policji, pilnujących wejścia, natomiast dwóch sanitariuszy wynosiło na noszach czarny worek, w którym zapewne znajdowało się czyjeś ciało. Poczułam jak delikatne włoski jeżą mi się na rękach… Stałam tam i patrzyłam jak wynosili zwłoki z mojego hotelu. Co za przeklęte miejsce! Z głębokiego szoku wyrwał mnie donośny, męski głos wypowiadający na głos moje imię i nazwisko.
- Pani Kaja Rybnicka, czy jest tutaj pani Kaja? – Wystąpiłam przed szereg i dosyć nieśmiało uniosłam lewą rękę, szukając jednocześnie źródła owego głosu. Jak się okazało, nawoływał mnie jeden z policjantów, którzy wyszli właśnie z toalety. Podszedł do mnie, przedstawił się, wypowiedział trzy krótkie słowa: proszę za mną i o zgrozo, ruszył w stronę toalet… Przecież stamtąd właśnie wyniesiono czyjeś zwłoki, po co miałabym tam iść?
Kiedy weszłam do wąskiego korytarza, funkcjonariusz kazał mi zajrzeć do środkowej kabiny.Nieco zdezorientowana powoli otworzyłam drzwi. To, co właśnie zobaczyłam miało zostać koszmarem, męczącym mnie do końca życia, a może nawet jeszcze dłużej. Puściłam drzwi, pozwalając im głośno się zatrzasnąć.
- Kto to? – Zwróciłam się do policjanta, stojącego tuż za mną. – Kim była ta osoba?
 -Nie jesteśmy pewni. Przy sobie miała tylko dowód osobisty.Niejaka Maja Żbik.
Majka… Boże Święty, to była Majka! Poczułam jak nogi się pode mną uginają, jak mój mózg zaczynają zalewać obrazy z ostatnich 48 godzin. Majka z moim ojcem, tajemniczy telefon, północ i ta dziwna postać - jej postać. Jednak najbardziej wyraźny był najświeższy obraz, który mogłabym ujrzeć na żywo znowu, gdybym tylko odważyła się na nowo otworzyć kabinę.Ściana wymazana krwią i trzy słowa:
Ty będziesz następna”.

4 komentarze:

  1. Zmieniłaś adres! :D I jak? Ja myślę, że na blogspot pisze się lepiej ;) Sama założyłam na próbę, nawet nie wiem co to będzie http://wiecznosci-szept.blogspot.com/ ale na pewno lepiej się z nim współpracuje niż z onetem, tylko jest tu tyle funkcji, że trzeba je wszystkie ogarnąć :)
    Mam nadzieję, że blogspot umili Ci pisanie kolejnych rozdziałów xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej fajny rozdział i zapraszam do siebie www.alurasalem.blog.onet.pl

    Alura A.M.

    OdpowiedzUsuń
  3. "Cisza to najgłośniejszy krzyk" czyli Rozdział 14 na http://mirrors-world.blog.onet.pl/ ;) W wolnym czasie... Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurcze blade. Czyli teraz ktoś czyha na życie Kai ( Kaji? nie wiem jak się odmienia! ;D )
    Strasznie szybko pozbyłaś się Majki. Tylko ten duch... Może ukazał się po to, żeby ją ostrzec? Albo dlatego, że dziewczyna chciałaby, by Kaja odnalazła jej mordercę?

    OdpowiedzUsuń