Północ…
Szczerze mówiąc jakoś nigdy nie robiła na mnie większego wrażenia. Te
wszystkie opowieści o duchach,to przerażenie w oczach ludzi, którzy
rzekomo je widzieli. Zawsze się z tego śmiałam, przecież to były istne
bzdury! Toteż, kiedy spojrzałam na zegarek i ujrzałam dwie zbiegające
się na siebie cienkie wskazówki, wzruszyłam tylko ramionami. Gdyby nie
fakt, że dzisiejszego wieczora na miejskim stadionie odbywał się jakiś
ważny mecz, pewnie już dawno byłabym w hotelu. Niestety –kibice musieli
zająć wszystkie taksówki, więc byłam zmuszona wracać na piechotę. Od
Gabrieli wyszłam już dobre pół godziny temu, ale szłam dość powoli,
przecież nigdzie mi się nie spieszyło. Z rozmyśleń dotyczących
dzisiejszego spotkania z nią wyrwał mnie dźwięk dzwonów, dochodzący z
pobliskiego kościoła. Raz… Dwa… Trzy… W myślach liczyłam głośne,
pojedyncze uderzenia olbrzymów, kiedy nagle ujrzałam pewną postać
zmierzającą w moim kierunku. Sposób poruszania się wskazywał, że była to
kobieta. Pewnie nie zwróciłabym na nią zbyt wielkiej uwagi, gdyby nie
wielka różowa torebka, czerwone szpilki i wystające spod ciemnego
kaptura rozdwojone końcówki blond włosów. Miałam wrażenie, że gdzieś już
widziałam to okropne połączenie. Na chwilę przymknęłam oczy, próbując
przypomnieć sobie,gdzie po raz pierwszy ujrzałam tę kobietę, nie mogło
to być aż tak dawno. Moje szare komórki potrzebowały kilku sekund, żeby
upewnić się, że to ona. Odwróciłam się gwałtownie w stronę oddalającej
się postaci.
-
Majka! – Ruszyłam za nią biegiem. Po co, dlaczego? Nie wiem, pewnie po
to żeby móc wykrzyczeć, jaką wielką jest zdzirą i szmatą. Kiedy wreszcie
udało mi się ją dogonić, złapałam ją za ramię, gotowa szarpnąć ją,jeśli
nie będzie chciała się zatrzymać.
-
Jasna cholera. – Szepnęłam oszołomiona. Nie dlatego, że stawiała mi
jakiś większy opór, na to byłam przygotowana. Ale zupełnie zaskoczył
mnie fakt, że w miejscu gdzie powinno znajdować się jej ramię, gdzie
moja ręka powinna się z nim zderzyć, znajdowało się powietrze. Odruchowo
odskoczyłam do tyłu i zaczęłam nerwowo rozglądać się dookoła siebie.
Przecież ona nie mogła tak po prostu zniknąć! Serce zaczęło bić jak
oszalałe, nogi zaczęły odmawiać posłuszeństwa, nie chciały się ruszyć.
Stojąc jak słup soli, usłyszałam ostatnie – dwunaste uderzenie dzwonu.
Północ - godzina duchów.
Bzdura,totalna
bzdura! Głupia jesteś, wiesz? – Zbeształam się w myślach. Wzięłam
głęboki wdech i szybkim krokiem ruszyłam w stronę hotelu. Żeby zająć
myśli czymś innym, zaczęłam analizować wszystkie słowa, jakie usłyszałam
od Gabrieli.Zdanie po zdaniu przelatywało przez mój umysł, kiedy
przeglądałam się w oknach sklepowych wystaw. Jeszcze tylko dwie ulice,
jeszcze tylko dwie…
***
Wchodząc
do hotelu, odetchnęłam z ulgą, wreszcie dotarłam do upragnionego celu.
Już miałam iść do swojego pokoju, kiedy moją uwagę przykuło zbiorowisko
ludzi, znajdujące się przed restauracją hotelową. Przecież to nie był
czas kolacji, posiłki wydawano tylko do 23. Zaintrygowana ruszyłam w
tamtym kierunku, ale szybko tego pożałowałam. Ten widok na pewno nie
należał do tych, które chciałoby się pamiętać. Przy drzwiach
prowadzących do toalety stało dwóch funkcjonariuszy policji, pilnujących
wejścia, natomiast dwóch sanitariuszy wynosiło na noszach czarny worek,
w którym zapewne znajdowało się czyjeś ciało. Poczułam jak delikatne
włoski jeżą mi się na rękach… Stałam tam i patrzyłam jak wynosili zwłoki
z mojego hotelu. Co za przeklęte miejsce! Z głębokiego szoku wyrwał
mnie donośny, męski głos wypowiadający na głos moje imię i nazwisko.
-
Pani Kaja Rybnicka, czy jest tutaj pani Kaja? – Wystąpiłam przed szereg
i dosyć nieśmiało uniosłam lewą rękę, szukając jednocześnie źródła
owego głosu. Jak się okazało, nawoływał mnie jeden z policjantów, którzy
wyszli właśnie z toalety. Podszedł do mnie, przedstawił się,
wypowiedział trzy krótkie słowa: proszę za mną i o zgrozo, ruszył w
stronę toalet… Przecież stamtąd właśnie wyniesiono czyjeś zwłoki, po co
miałabym tam iść?
Kiedy
weszłam do wąskiego korytarza, funkcjonariusz kazał mi zajrzeć do
środkowej kabiny.Nieco zdezorientowana powoli otworzyłam drzwi. To, co
właśnie zobaczyłam miało zostać koszmarem, męczącym mnie do końca życia,
a może nawet jeszcze dłużej. Puściłam drzwi, pozwalając im głośno się
zatrzasnąć.
- Kto to? – Zwróciłam się do policjanta, stojącego tuż za mną. – Kim była ta osoba?
-Nie jesteśmy pewni. Przy sobie miała tylko dowód osobisty.Niejaka Maja Żbik.
Majka…
Boże Święty, to była Majka! Poczułam jak nogi się pode mną uginają, jak
mój mózg zaczynają zalewać obrazy z ostatnich 48 godzin. Majka z moim
ojcem, tajemniczy telefon, północ i ta dziwna postać - jej postać.
Jednak najbardziej wyraźny był najświeższy obraz, który mogłabym ujrzeć
na żywo znowu, gdybym tylko odważyła się na nowo otworzyć kabinę.Ściana
wymazana krwią i trzy słowa:
„ Ty będziesz następna”.
Zmieniłaś adres! :D I jak? Ja myślę, że na blogspot pisze się lepiej ;) Sama założyłam na próbę, nawet nie wiem co to będzie http://wiecznosci-szept.blogspot.com/ ale na pewno lepiej się z nim współpracuje niż z onetem, tylko jest tu tyle funkcji, że trzeba je wszystkie ogarnąć :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że blogspot umili Ci pisanie kolejnych rozdziałów xD
Hej fajny rozdział i zapraszam do siebie www.alurasalem.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńAlura A.M.
"Cisza to najgłośniejszy krzyk" czyli Rozdział 14 na http://mirrors-world.blog.onet.pl/ ;) W wolnym czasie... Zapraszam :)
OdpowiedzUsuńO kurcze blade. Czyli teraz ktoś czyha na życie Kai ( Kaji? nie wiem jak się odmienia! ;D )
OdpowiedzUsuńStrasznie szybko pozbyłaś się Majki. Tylko ten duch... Może ukazał się po to, żeby ją ostrzec? Albo dlatego, że dziewczyna chciałaby, by Kaja odnalazła jej mordercę?