Chwiejnym krokiem podeszłam do śnieżno białych
umywalek, nad którymi wisiało ogromne lustro. Oparłam się rękoma o blat i
spojrzałam na postać w lustrze. Ujrzałam zgarbioną dziewczynę z cerą bladą jak
ściana i z podkrążonymi oczyma. Przerażające było to, jak w przeciągu
kilku dziesięciu minut zmienił się mój wygląd zewnętrzny. Drżącą ręką odkręciłam
kran z zimną wodą, chcąc przemyć zmęczoną twarz. Jednak kiedy unosiłam mokre
ręce, w mojej głowie pojawiła się nagła myśl. Przecież to było niedorzeczne…
Pospiesznie przekręciłam metalowy kurek i odwróciłam się w stronę policjantów.
- Dlaczego myślicie, że ten tekst dotyczy mnie? – z moich
ust wydobył się ledwo słyszalny, zachrypnięty głos.
- Słucham? – policjant, z którym wcześniej
rozmawiałam podszedł do mnie, a na jego twarzy widać było zdziwienie.
- Czemu mnie zawołaliście? Co ja mam z tym wszystkim
wspólnego, jakim cudem powiązaliście to ze mną?
- Chwileczkę, to nikt pani nie powiedział?
- Pan sobie żartuje? Gdybym wiedziała, to nie
zadawałabym pytań!
- Przepraszam, już wszystko wyjaśnię. Chociaż…
Proszę chwileczkę poczekać. – Nie czekając na moją odpowiedź, funkcjonariusz
wybiegł z łazienki trzaskając za sobą drzwiami.
- Świetnie, no po prostu świetnie. – wydałam z
siebie cichy pomruk niezadowolenia. O co mogło mu chodzić? Co takiego
wskazywało na mnie? Owszem dostałam dziś, a właściwie to chyba już wczoraj, ten
dziwny telefon. Ale przecież nikt o nim nie wiedział, nikomu o tym nie
wspominałam. Poza tym to pewnie był jakiś głupi żart, to na pewno nie miało z
tym nic wspólnego. Bo niby dlaczego ktoś miałby mordując Majkę, wysyłać ostrzeżenie
skierowane w moją stronę? Ja nie miałam nic wspólnego z tą dziewczyną,
kompletnie nic. Nawet jeśli mój ojciec z nią… sypiał to nie dotyczyło
mnie. Z moich rozmyślań wyrwał mnie
stanowczy męski głos.
- Pani Kaju, proszę za mną. – Cholera, nawet nie
zauważyłam kiedy wrócił. Wzięłam głęboki wdech i niepewnie ruszyłam za postacią
w żółtej kamizelce, która zmierzała do wyjścia z budynku. Kiedy znaleźliśmy się
na zewnątrz, mężczyzna przystanął, czekając aż dorównam mu kroku.
- Całe szczęście koledzy jeszcze nie pojechali, będę
mógł pani pokazać ciało.
- Ciało? Oszalał pan?! To znaczy, przepraszam, ale
bez przesady. Nie czuję potrzeby oglądania zwłok, gdybym miała jakąś obsesję na
punkcie nagich, martwych kobiet zatrudniłabym się jako sprzątaczka w
prosektorium.
Wnioskując z miny, stojącego obok policjanta,
stwierdziłam, że chyba trochę przesadziłam.
No dobrze, może trochę bardzo, ale co w tym dziwnego, że nie chcę
oglądać martwej dziewczyny, na dodatek kochanki mojego ojca? Naprawdę nie
miałam na to najmniejszej ochoty, wystarczy że widziałam ją o północy. A może
to nie była ona? Nieważne. Stwierdziłam, że poczekam aż ten człowiek się
uspokoi i spytam go o godzinę zgonu. Wtedy rozwikłam chociaż część moich
wielkich niewiadomych.
- Chce pani wiedzieć, czemu jest w to zamieszana,
czy nie? Ja rozumiem wszystko, ale czy nie uważa pani, że…
Bla, bla, bla… Pozwoliłam, żeby mój umysł na chwilę
się wyłączył i nie słuchał ostrych słów wyrzucanych z ust tego mężczyzny. Byłam świadoma tego, ze jeśli wysłucham całej jego przemowy zacznę się z nim kłócić. Naprawdę nie miałam na to ochoty.Przekrzywiłam delikatnie głowę i zaczęłam szczegółowo przyglądać się jego
twarzy. Jak na mój gust, miał około dwudziestu paru lat, na pewno nie więcej.
Młody jak na gościa, który siedzi w
kryminalistyce, no ale to nie mój problem. Widocznie musi być zdolny, byle kogo
nie wysyłają na miejsce zbrodni. W sumie niczego sobie człowiek, gdyby nie to, że
tak strasznie się nakręcił głupim docinkiem z mojej strony. Owszem, może nie
powinnam się tak odzywać do funkcjonariusza na służbie, ale nie miałam już siły
być uprzejmą, miłą dziewczyną. Ostatnie 24 godziny wcale nie były dla mnie
łaskawe, wyglądałam jak wyglądałam, a czułam się jeszcze gorzej. Miałam tu przyjechać, zrobić co do mnie
należało i się stąd wynieść. W życiu nie przyszłoby mi do głowy, że zostanę zamieszana
w jakieś morderstwo. W tym momencie posiadanie policji na karku nie było moim
największym marzeniem.
Westchnęłam cicho i powoli zaczęłam dopuszczać do
swoich uszu słowa policjanta. Postanowiłam jak najszybciej zakończyć tą szopkę
i znaleźć się w moim hotelowym pokoju.
-Mnie też
wcale nie cieszy fakt, że muszę Cię wciągać w takie bagno, ale taka moja praca.
Więc chodźmy, zobaczysz co masz zobaczyć i będziesz mogła oddalić się od
szalonego pana, który posądza Cię o obsesję na punkcie trupów. – Słysząc te słowa
mimowolnie się uśmiechnęłam. Co prawda nie miałam pojęcia, dlaczego pan szalony
zwraca się do mnie na ‘Ty’, ale jakoś mi to nie przeszkadzało. Zrobiłam tylko
minę wielkiej męczennicy i powlokłam się za nim w stronę samochodu, w którym
znajdował się czarny worek, mieszczący w środku zwłoki Majki.
To, co zobaczyłam po odsunięciu worka… Gdybym mogła
wybrać jedną chwilę z całego mojego życia, którą mogłabym wymazać z pamięci, z pewnością wybrałabym
tą. Z moich ust wydobył się krzyk, a z oczu popłynęły łzy. Bez względu na to,
co robiła z moim ojcem… Nie zasłużyła sobie na coś takiego.
- Wystarczy. – usłyszałam szept młodego policjanta.
Poczułam jak delikatnie łapie mnie za ramię i odwraca w swoją stronę.
- Przepraszam, powinienem. Ech, nieważne. Proszę podać
numer pokoju, w którym jest pani zameldowana.
- Dwadzieścia pięć. – wydukałam, wciąż nie mogąc się
otrząsnąć po tym, co zobaczyłam. Świat wirował dookoła, przed oczami miałam
mroczki, a w głowie totalny mętlik. Jeszcze nigdy w życiu nie czułam się tak
potwornie jak w tej chwili.
Nagle poczułam się tak, jakby ziemia osuwała mi się
spod stóp, jakbym spadała w bezgraniczną otchłań. Ostatnią rzeczą jaką
usłyszałam był czyjś krzyk i słowa wypowiedziane przez tego młodego policjanta.
- Ja ją zaniosę.
To byłoby tyle na dzisiaj. Przepraszam, że tak długo nie dodawałam nic nowego, ale nie miałam ani czasu, ani weny. Mam świadomość, że może ten rozdział nie jest za specjalny, więc przyjmę na siebie słowa krytyki. Także proszę o szczere opinie.
Pozdrawiam. :)